Pal sześć kolejne podatki, wciskanie na siłę 6-latków do szkół czy jaskrawe kamizelki obowiązkowo wdziewane po zmroku. Skoro można się przyzwyczaić do głupoty, to i do takich decyzji naszej władzy. Boli co innego, świadomość, że sami sobie zgotowaliśmy ten los. Jak się wybiera czubka, to potem ten czubek odbija się czkawką w każdej możliwej sytuacji. Z przerażeniem odkryłem, że czubek zakazuje mi palenia ogniska, które okazjonalnie rozpalam, by towarzysko spożyć usmażoną na nim kiełbaskę. Od 1 lipca pieczenie kiełbaski na ognisku w przydomowym ogródku jest nielegalne! Sejm zabronił Polakom palenia ognisk! A zrobił to uchwalając ustawę śmieciową.
Nowe przepisy, które obowiązują od 1 lipca, nie pozostawiają złudzeń: „termiczne przekształcanie odpadów (chodzi o odpady zielone, czyli gałęzie, liście itp. – przypis autor) prowadzi się wyłącznie w spalarniach odpadów lub we współspalarniach odpadów, z zastrzeżeniem art. 31”. Art. 31 dopuszcza wprawdzie spalanie zgromadzonych pozostałości roślinnych poza instalacjami i urządzeniami, ale tylko w przypadku, gdy w danej gminie nie jest prowadzone selektywne zbieranie i odbieranie odpadów ulegających biodegradacji.
No i mamy pasztet. Jak tu palić ognisko bez drzewa? Gazetami? Kiełbaska z ogniska smakuje inaczej niż ta z grilla. Ale nawet, pomijając kwestie kulinarne, wara jakimś posłom od mojej działki. Wara od tego, czy chcę na niej palić ognisko czy nie! Ustawa bije nie tylko w uczestników pikników, przy okazji uderza także w harcerzy. Skoro nie można palić ognisk, zostaje im tylko gawęda przy świeczce albo latarce. Sorry, ale to jakaś pomyłka.
Rozumiem, że rząd i sejm boją się rozpalonych emocji społecznych, ale takimi głupimi decyzjami dolewają tylko oliwy do ognia. A może to celowe działanie? Nie zdziwiłbym się, gdyby Vincent Bez Pesel zaplanował w budżecie przychody z mandatów, wlepianych niepokornym biesiadnikom i harcerzom.